Reklama
Wiesz, co jest kiepskiego w otwartym rynku? Rywalizacja zawsze stara się nawzajem. Programy i aplikacje, które kiedyś zaczynały jako skromne dzieła, stają się wzdęte, ponieważ zawierają funkcje, których brakuje ich konkurentom. Ale co jest dobrego w otwartym rynku? Ktoś następnie tworzy alternatywę przeciw wzdęciom. Poznaj NanoMusic.
Na początku tego roku napisałem kompilację menedżerowie muzyki dla Androida 5 darmowych aplikacji do zarządzania i odtwarzania muzyki [Android 2.2+]Niezależnie od tego, czy jesteś fanatykiem techniki czy laikiem techniki, istnieje przynajmniej jedna rzecz, która rozbrzmiewa między obiema grupami - zamiłowanie do muzyki. Bez względu na gatunek, czy to country, metal, klasyczny czy dubstep, większość ... Czytaj więcej . Odtwarzacze muzyczne wymienione w tym artykule są świetne i przydatne na swój sposób, ale większość z nich jest zdecydowanie zbyt rozdęta jak na mój gust. Fajnie jest mieć pewne funkcje, ale wkrótce zapominam o ich istnieniu. Wszystko czego chcę to szybka, bezbolesna i przyjazna dla zasobów aplikacja muzyczna na Androida, która nie pochłania energii baterii.
I ku mojemu zaskoczeniu natknąłem się na NanoMusic. „Niezwykle lekki” i „uproszczony” niedoceniają wielkości tej aplikacji. Jeśli masz już dość wzdęć, nie szukaj dalej. NanoMusic może być rozwiązaniem dla Ciebie.
Berło

Możesz myśleć o interfejsie NanoMusic jako o podstawowym Foobar2000 dla Androida: to nic więcej niż lista utworów. Nie ma tu żadnych list odtwarzania. Brak kolumn ze szczegółami, mechanizmów sortowania, okładek albumów i wizualizatorów. Dostajesz listę piosenek i to wszystko!
Motyw NanoMusic można zmienić w opcjach. Istnieje tryb ciemny, tryb światła, tryb „dużego ciemności” i tryb „dużego światła”. Nie ma tutaj skomplikowanych ustawień sterowania. Zainstalujesz go i wskoczysz od razu, aby odtworzyć swoją muzykę.
funkcje

Jeśli funkcja wzdęcia jest tym, co lubisz w odtwarzaczu muzyki, równie dobrze możesz szukać gdzie indziej. NanoMusic jest wyjątkowy, ponieważ dość dokładnie dostosowuje się do funkcji. Nie znajdziesz tutaj żadnych korektorów - ani nie znajdziesz ustawień czcionek, normalizacji głośności na ścieżce, wyłączników czasowych, opcji synchronizacji lub coś jeszcze.
Zegary NanoMusic mają rozmiar około 100 KB. Jest mały w każdym znaczeniu tego słowa. I choć nie ma zaawansowanych funkcji, obsługuje wiele formatów audio: MP3, OGG i FLAC. Rzeczywista muzyka wyświetlana w aplikacji jest określana przez użytkownika za pomocą selektora katalogu plików. Nic fajnego.
Kiedy powiedziałem, że NanoMusic jest uproszczony, naprawdę to miałem na myśli. Oprócz koloru motywu i wyświetlania nazwy pliku istnieje dosłownie nic możesz zmienić lub zmienić. Rozumiem, że jest to bardzo duży przełom dla większości muzyków, ale NanoMusic jest naprawdę niszową aplikacją.
Opcje

Jeśli dotarłeś tak daleko w recenzji, wiesz, że już wskazałem, jak mało jest dostępnych opcji. Masz wybór motywu i wyświetlanie formatu listy odtwarzania - to wszystko. Nic więcej do zobaczenia tutaj. Poruszać się.
Wniosek
NanoMusic jest idealny dla tych, którym nie zależy na „graniu w gracza”. Jeśli wszystko, co chcesz zrobić, to załadować utwory do aplikacji i sprawić, by grały jak najszybciej, to NanoMusic jest dokładnie tym, czego chcesz. A ponieważ jest tak lekki, zużywa bardzo mało baterii, co oznacza, że masz więcej czasu na słuchanie muzyki.
Minusem jest to, że darmowa wersja jest obsługiwana przez reklamy. Jeśli chcesz się ich pozbyć lub po prostu chcesz wesprzeć programistę, możesz uaktualnić do płatnej wersji NanoMusic za 2,49 USD [już niedostępny]. W momencie pisania tego artykułu wersja płatna nie ma innych korzyści oprócz usuwania reklam.
Jedyną krytyką, jaką mam wobec NanoMusic, jest to, że brakuje w nim kontroli blokady ekranu. Nie sądzę, że sterowanie blokadą ekranu jest sprzeczne z całym uproszczonym projektem i myślę, że będzie to mile widziana funkcja. Poza tym mam nadzieję, że ta aplikacja pozostanie tak minimalistyczna, jak to możliwe, nie ulegając presji wzdęć.
Joel Lee ma tytuł licencjata w informatyce i ponad sześć lat doświadczenia zawodowego w pisaniu. Jest redaktorem naczelnym MakeUseOf.